#1

Kiedy zaczęłam pracę nad sobą i otworzyłam puszkę pod tytułem “wyparte emocje” ich ilość i różnorodność przygniotła mnie. Myślałam, że już nigdy nie będę wesoła i szczęśliwa. Wylał się ze mnie, tak wielki smutek i cierpienie, że chciałam umrzeć. Trudno w takim momencie uwierzyć, że TO ma sens i kiedyś się skończy!
Kończy się, kiedy wylewając smutek, jednocześnie dajemy sobie wiele miłości, empatii, ciepłych kapci i ciepłej herbaty oraz miękkich ramion kochających przyjaciół.
Wtedy nasza dusza zaczyna świecić swoim światłem i jest go coraz więcej.
Każdy kto wyrusza w drogę do Siebie jest dla mnie pełnym odwagi i siły odkrywcą nowych lądów. Bez nich świat byłby jednowymiarowy i smutny!!!